Jeansy w sylwestrowych kreacjach, birkenstocki na salonach. Czegóż to nie zaakceptujemy jeśli tylko stanie się must have i jest noszone przez gwiazdy oraz celebrytów. Przyznam, że nie kupuję wszystkiego co kontrowersyjne czy „oryginalne”, są jednak takie trendy, które chętnie umieszczam w swojej garderobie. Kalosze to właśnie ten temat, z którym jest mi jak najbardziej po drodze.
Krótka historia… kalosza
Moda na kalosze to przede wszystkim Huntery i Kate Moss. Jak to się stało, że klasyk gatunku – najbardziej „kaloszowe kalosze” i kontrowersyjna modelka, wykreowali modę codzienną i na salony?
Zacznijmy może od początku, czyli co to za cudo te kultowe Huntery, że jesteśmy skłonne płacić kilkaset złotych za kalosze, zwane niegdyś „gumiakami”. Otóż
historia najpopularniejszych kalosz
y
zaczęła się na początku XX wieku, kiedy to Sir Arthur Wellesley zaprojektował i wyprodukował pierwsze buty typu wellington. W pierwotnej wersji były wykonane ze skóry i tak jak dziś miały długie, wąskie cholewki. Dzięki temu można było zakładać je pod spodnie. Gumowe kalosze to już zasługa amerykańskiego (praktycznego) umysłu, zaczęto je bowiem produkować w spółce North British Rubber Company założonej przez Henry’ego Lee Norisa. Pierwowzór kultowego modelu kaloszy powstał w roku 1958 i były to słynne do dziś Royal Hunter Wellingtons (królewskie wellingtony myśliwskie).
Tyle historii, natomiast przełomem jeśli chodzi o komercyjny sukces modowy było pojawienie się w słynnych wellingtonach topowej modeli Kate Moss . Niepokorna ikona mody założyła je na popularny festiwal w Glastonburry i od tej pory Huntery są przedmiotem pożądania, dodatkiem do strojów i najróżniejszych stylizacji
Kolorowe, odlotowe, ponadczasowe – kalosze w roli głównej
Oczywiście niezależnie od tego w czym na festiwalach błyszczą modelki, kalosze warto mieć. To najlepsze obuwie ochronne na deszczowe dni, a w wersji ocieplanej sprawdzają się nawet w listopadzie czy grudniu. Ale jeśli spojrzymy na gwiazdy na ściankach, eventach i uchwycone przez paparazzi, zauważymy, iż rzeczone Huntery nosi się do sukienek, jeansów, szortów, a nawet klasycznych marynarek. Oczywiście mamy dziś w czym wybierać. Od klasyki po najbardziej zwariowane kolory, wzory oraz fasony. Standardem zawsze w dobrym stylu są ponadczasowe wąskie, wysokie kalosze w kolorze czarnym. Mogą być błyszczące albo matowe. Nie trzeba jednak być wnikliwym obserwatorem mody i celebrytów, aby zauważyć, że
kalosze mogą wyglądać bardzo różnie
, a kolory to pełna swoboda. Od wspomnianej czerni, przez klasyczną zieleń czy grafit, po róże, pomarańcze, biel, błękity itp. Ale na tym nie koniec – kalosze mogą być w kratki (Burberry), kwiatki, wzorki, cętki (motywy zwierzęce). Zdobią je również najróżniejsze grafiki (np. krajobrazy, miejskie pejzaże),a także dodatki (cekinki, klamerki, paski, sprzączki, kokardki).
Idziemy dalej – zakładamy nie tylko klasyczne wysokie kalosze pod kolano. Te modne buty mogą sięgać połowy łydki, ale także mogą mieć wysokość niskich botków. Mało tego drogie panie – kalosze nie zawsze są płaskie. Mamy też wersję na obcasach albo na koturnach. Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest ocieplenie, które często wieńczy wywinięta na zewnątrz kolorowa skarpeta.
No cóż, jak widać jest w czym wybierać. Zresztą kaloszowe szaleństwo ogarnęło cały modny świat. Wystarczy wspomnieć, że luksusowe kalosze to nie tylko słynne Huntery. Swoje propozycje oferują najbardziej znamienite marki, np. Gucci, Michael Kors, Armani, Moshino, Cavalli czy Calvin Klein. A zatem po kalosze i w kaloszach marsz . Niekoniecznie w tych za kilkaset złotych…
Zdjęcia: shutterstock,telegraph.co.uk, babble.com, hunterboots.com, aliexpress.com