Nie powiem, że jestem tzw. fashionistką, bo minęłabym się z prawdą i to bardzo. Ale też nie jestem zupełnie poza trendami, niezorientowana i całkowicie passe. Z tzw. must have staram się rozsądnie wybrać coś dla siebie i dopasować do mojej garderoby, w której pewne rzeczy były, są i będą. Do takich moich osobistych ubraniowych faworytów bezwzględnie należą jeansy.
Różne oblicza jeansów
Ku mojej wielkiej radości jeans jest wieczny i zawsze modny. Nie jestem jeansową konserwą ani ortodoksem przywiązanym do jednego fasonu, marki i koloru. A zatem wszelkie wariacje na temat są mi bliskie. Dzięki takiej otwartości na jeansowe inspiracje przekonałam się, że ubrania z tego ponadczasowego materiału można zakładać niemalże wszędzie.
Proste, klasyczne spodnie w kolorze czarnym albo głęboki denim zakładam oczywiście do praktycznej bluzy, t-shirtu. Ale w zestawieniu z białą koszulą albo eleganckim kardiganem i szpilkami wyglądają naprawdę stylowo i profesjonalnie. Ukochane boyfriendy są idealne na weekendowe wyjścia, błękitne jeansy komponują się z letnimi butami, a stylowo postrzępione spodnie i trampki sprawiają, że czuję się co najmniej kilka lat młodsza.
Może być jeansowy total look
Ja łatwo się domyślić jako fanka jeansu mam w swojej kolekcji nie tylko spodnie. Sukienki, spódnice i szorty jeansowe to jest to co tygrysy lubią równie mocno. Do koloru do wyboru i w różnych fasonach. Mam m.in. klasyczną szmizjerkę w odcieniu indygo i zawadiacką ogrodniczkę. Szorty zostawiam raczej na letnie wypady za miasto, spotkania przy grillu czy rowerowe wycieczki. Oczywiście garderoba jeansoholiczki nie byłaby kompletna bez klasycznej kurtki oraz niebieskiej koszuli jeansowej. Przyznam się, że jestem również posiadaczką jegginsów z tzw. marmurku. Nie da się ukryć, że przypominają mi tzw. szczenięce lata…
Dzwony? Naprawdę…???
Oczywiście jestem zawsze żywo zainteresowana aktualnymi trendami z jeansowego świata. W tym roku szczególnie uważnie obserwuję na ile przyjmą się nowinki. Jakby nie patrzeć zanosi się na małą, jeansową rewolucję – wąskie spodnie, rurki, legginsy mają być passe! Mało tego – na wybiegi już wróciły, a na ulicach mają królować w tym sezonie… dzwony! Trzeba przyznać, że jest to zmiana co się zowie. Sama posiadam w kolekcji rurki w kilku odsłonach… Mam też jakieś spodnie typu szwedy, ale klasycznych dzwonów – brak. Szczerze mówiąc miałam dylemat – czy podążać za trendami, czy odważyć się na dzwony inspirowane modą lat 70-tych i barwnymi stylizacjami dzieci kwiatów?
Jak znam życie i moją miłość do jeansów – zdecyduję się. Oczywiście nadal pozostanę wierna moim klasycznym spodniom bootcut, nie zrezygnuję z kobiecych fasonów skinny, a ulubione postrzępione jeansy nadal są trendy.
Ale co mi tam…do odważnych świat należy, latem będę paradować w dzwonach oraz imponujących koturnach!
Zdjęcia: Imaxtree, Shutterstock, zara.com