Jestem fanką aktywności fizycznej. Nie ukrywam, że próbowałam różnych rodzajów zdrowego ruchu. Od jogi przez aerobic po treningi z elementami sztuk walki. Wciąż jestem otwarta na to co nowe, efektywne i przyjemne, bo moja sportowa aktywność musi być wyzwaniem, ale powinna także dawać radość i satysfakcję.
Staram się jak najbardziej urozmaicać moje sportowe wyczyny. Dla zdrowia dobrej kondycji i żeby było ciekawie. A zatem nie stronię od ćwiczeń siłowych, czasem poskaczę w rytmie zumby, rozciągam się i relaksuję na treningach stretching i podczas jogi. Muszę jednak przyznać, że moim faworytem jest trening interwałowy, tzw. HIIT, czyli High Intensity Interval Training.
Dlaczego właśnie HIIT?
Odpowiedź jest prosta – bo jest to trening skuteczny, dynamiczny i nie jest nudny. Z założenia jest to rodzaj aktywności o zmiennej intensywności ćwiczeń, opracowany z myślą o wyczynowych sportowcach. Poprawia ich wydolność, siłę, szybkość i jak się okazało przyczynia się do intensywnego spalania tkanki tłuszczowej. A to jak wiadomo główny cel wielu ćwiczących amatorów. A zatem dość szybko zaadaptowano zasady HIIT na potrzeby programów treningowych dla amatorów sportu i aktywności fizycznej.
Schudnę? Z przyjemnością!
Dla mnie i zapewne dla wielu innych zwolenników tej metody trening interwałowy to przede wszystkim skuteczny oręż w walce z tłuszczykiem. Doceniam również fakt, że nie musi trwać długo. Mogę trenować w klubie, na powietrzu, w domu – praktycznie wszędzie. Większość ćwiczeń można wykonywać bez obciążeń. Mało tego, na trening interwałowy składają się przede wszystkim ćwiczenia, które wszyscy doskonale znamy. Warto również wiedzieć, że HIIT podwyższa nasz metabolizm nie tylko czasie ćwiczeń, ale nawet do 24 godzin po treningu.
A zatem warto dowiedzieć się jak najwięcej o treningu HIIT, Tabata itp. Polubić brzuszki, pompki, przysiady, wypady, skoki czy osławione burpees, które są zmorą wielu amatorów aktywności fizycznej.
źródło obrazka: