Wśród wielu różnych przejawów mojej aktywności fizycznej są również rowerowe przejażdżki. Nie jestem w tej dziedzinie wyczynowcem, nie jeżdżę rowerem zawsze, wszędzie i przez cały rok. Niemniej jednak słoneczne, ciepłe dni sprzyjają wyprawom bliższym, a czasem również i dalszym. Jeśli tylko czas i kondycja na to pozwalają.
Najpierw trzeba zadbać o rowery
Oczywiście do sezonu rowerowego trzeba się odpowiednio przygotować. W kwestii sprzętu zdaję się zawsze na mojego nieocenionego małżonka. Przyznaję, że nawet nie muszę strasznie długo czekać na fachowy przegląd, konserwację i przygotowanie naszych jednośladów. Zaczynam marudzić pod koniec marca i z reguły na przełomie maja i czerwca możemy wyruszyć. Na sprawnych rowerach, z nie najgorszą kondycją.
Trzeba ćwiczyć, żeby nie bolało
Jeżeli chodzi o kondycyjne przygotowanie jestem jak najbardziej samodzielna i samowystarczalna. Zresztą jak powszechnie wiadomo należę raczej do aktywnych osób. Nie zmienia to jednak faktu, że zanim wsiądę na wychuchany rower w kolorze wiosennie zielonym, odpowiednio intensyfikuję niektóre zdrowe i całkiem przyjemne formy ruchu. Do dziś pamiętam bowiem koszmarne zakwasy dzień po… Po tym jak kilka lat temu wsiadłam latem na rower i pewna swojej znakomitej formy wyruszyłam na piękną przejażdżkę. Wiatr rozwiewał włosy, było słonecznie acz niezbyt gorąco, jednym słowem idealnie. Wyprawiłam się dość daleko, więc już w drodze powrotnej czułam, że będzie bolało. Natomiast na drugi dzień odczuwałam w sposób dotkliwie bolesny każdy mięsień.
Solidna rozgrzewka i przygotowanie kondycyjne
Od tamtej pory rozgrzewkę i przygotowanie kondycyjne traktuję naprawdę serio. Znając tempo działania mojego męża, wraz z pierwszą prośbą o przygotowanie rowerów, rozpoczynam również swój cykl treningowy. Staram się częściej i dalej biegać, a kilka razy w tygodniu funduję sobie ćwiczenia rozciągające oraz wzmacniające. Do kwestii rozgrzewki podchodzę z należytym zaangażowaniem, co oznacza, że rozgrzewam się zarówno przed bieganiem, jak i przed treningiem rozciągającym. Oczywiście nie zapominam o rozgrzewce i rozciąganiu przed rowerowymi wycieczkami.
Mój zestaw ćwiczeń to na ogół rozruszanie kolan, bioder, a także solidne rozciągniecie tzw. czworogłowych ud. Wbrew pozorom na rowerze nie pracują tylko nogi, a zatem pamiętam też o wzmocnieniu mięśni brzucha i pleców. Rozciągam całe ciało w pozycji stojącej albo horyzontalnej. Oczywiście staram się nie zapominać o stretchingu po przejażdżce. Zresztą to nawet całkiem przyjemne – porozciągać nogi, ręce, plecy, szczególnie po dłuższej jeździe na rowerze.
Przyjemność w rozsądnych dawkach
Staram się także zachować rozsądek w czasie pierwszych wycieczek. Zaczynam ostrożnie, tak jakbym była co roku nowicjuszem. A zatem wybieram łatwe, kilkukilometrowe trasy, 2-3 razy w tygodniu. Stopniowo i racjonalnie zwiększam dystans i słucham swojego organizmu. Jeśli zareaguje zmęczeniem i zakwasami daję sobie czas na odpoczynek. Jakby nie było jestem amatorem, a jazda na rowerze ma sprawiać mi przyjemność.
Zdjęcia: Shutterstock