Bywam czasem malkontentem, więc nie bardzo lubię być zaskakiwana. A nuż nie będzie to miłe zaskoczenie??? Tym bardziej nie cieszą mnie szeroko rozumiane niespodzianki dotyczące spraw pozornie zwykłych, codziennych i oczywistych. Ostatnio taki prezent od losu otrzymałam za pośrednictwem męża, w kuchni, przy banalnym kulinarnym zadaniu.
Garnek? W prezencie…?
Na szczęście nie zaliczam się do wojujących feministek, więc mogę przyznać się do tego, że czasami przyrządzam w domu posiłki. Ba! Powiem nawet więcej – staram się nie cedować tego zadania na małżonka. Po jego całkiem smacznych kulinarnych wyczynach, kuchnia wygląda jak po małym kataklizmie. To ja już wolę gotować sama. Nie tak dawno szanowny małżonek uszczęśliwił mnie podarunkiem w postaci… garnka do makaronu. Przyznaję, że obydwoje nie oszaleliśmy z radości. Ja, bo garnek jako prezent!!?? Małżonek, gdyż otrzymał go w pracy, w ramach jakiejś nagrody, premii czy coś w tym stylu. I zapytał podobnie – „Naprawdę…? Garnek? Dla mnie???”. Co prawda od razu zauważyłam logo – Philipiak, więc wiedziałam, że jak mawia mój tato, mam naczynie, które jest Mercedesem wśród garnków.
Stylowo, zdrowo i smacznie
A zatem jest niespodzianka. Gorzej z etapem miłego zaskoczenia. Poza tym, że oczywiście doceniłam jakość oraz design. Zresztą garnków Philipiak używa również moja mama i chwali je sobie bardzo. Ale tak naprawdę czas na super niespodziankę przyszedł kilka dni później, kiedy wreszcie zdecydowałam się na chrzest bojowy naczynia. Od pierwszych chwil do momentu skonsumowania dania,
mój nowy garnek do makaronu jest prawdziwą rewelacją
. Jako kobieta muszę przyznać, że naczynie wygląda stylowo. Szybko nagrzewa wodę, a makaron umieszczam w specjalnym wkładzie. Jest to rodzaj cedzaka, sitka, dzięki czemu po upływie kilku minut bez trudu wyjęłam smaczną zdobycz, dzieło, czyli pyszny włoski makaron al dente. Muszę przyznać, że danie zrobiło furorę wśród… mnie i męża, który stwierdził, że absolutnie nie wie dlaczego, ale dziś penne smakuje naprawdę wybitnie.
Na koniec przyznam, że nie wiem czy zdecydowałabym się sama na kupno tego kosztownego naczynia. Oczywiście z uwagi na cenę i zanim przekonałam się osobiście o wygodzie oraz smaku tak przygotowanego makaronu. Ale teraz już słowo się rzekło, a właściwie makaron się ugotował… mój nowy garnek do makaronu stał się kuchennym bohaterem.
Zdjęcia: philipiaknaczynia.pl, palermomania.it, Shutterstock