Pokusa czai się na każdym kroku. Szczególnie tuż przed sylwestrową nocą, na którą jak wiadomo chcemy być odpowiednio szczupłe. A przecież już same świąteczne przygotowania i spotkania to nie lada wyzwanie dla naszych wymiarów…
Kuszące przysmaki
Nie bez powodu wspominam o smakowitych pokusach. Pisałam już nieraz o mojej słabości do chrupiących przekąsek, ze szczególnym wskazaniem na orzechy. W różnej postaci – od tych świeżo obranych ze skorupki, po wariacje z udziałem orzeszków ziemnych, najlepiej spod znaku uroczej wiewiórki i Felixa. Nie ukrywałam nigdy, że trudno jest mi odmówić sobie nerkowców, pistacji czy orzeszków z miodem, a producent co jakiś czas kusi kolejnymi przysmakami, chrupiącymi nowościami. Jedną z ostatnich nowinek są orzeszki z pieca, którym nawet nie próbowałam się oprzeć.
Chrupię na zdrowie
Pieczone orzechy, czy to nie brzmi apetycznie, smakowicie i kusząco
? Dla mnie jak najbardziej. A jeśli jeszcze dodamy do tego, iż są to orzechy pieczone dwukrotnie, moja silna wola jest bez szans. Zwłaszcza, że są to orzeszki wypiekane bez tłuszczu, z mniejszą ilością soli. A zatem mogę uspokoić sumienie, które ostrzega przed smażonymi, tłustymi, ostrymi i słonymi przekąskami. Co jeszcze pieczone orzechy mają na swoją obronę? Jak na kinowo, klubową przekąskę są wyjątkowe, ponieważ nie brudzą palców. Wbrew pozorom to wcale niebagatelny argument. Kto zajadał się orzeszkami, popcornem czy chipsami ten wie o co chodzi… A mój nowy chrupiący przysmak jest przecież pieczony bez tłuszczu. A zatem mogę go bezkarnie podjadać nawet na nowej eleganckiej sofie w pokoju moich rodziców. Bezkarnie dla mebla i dla mojej sylwetki również. Biorąc pod uwagę fakt, że nie muszę pochłonąć zatrważającej ilości smakowitych orzeszków, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to całkiem rozsądna i zdrowa przekąska. Jak wiadomo orzechy są źródłem cennych i potrzebnych nam kwasów tłuszczowych i antyoksydantów.
Jak łatwo się domyślić pokrzepiona tą cenną wiedzą szybko nabyłam efektowną puszkę pieczonych orzechów. Degustacji towarzyszyła dobra książka i kubek gorącej zielonej herbaty. Wrażenia jak najbardziej pozytywne – lektura pasjonująca, herbata rozgrzała, orzeszki chrupiąco pyszne.
Zdjęcia: felixpolska.pl, shutterstock