Kiedy planujemy urlopowy wyjazd, wycieczkę weekendową, zastanawiamy się nad tym gdzie pojechać, co spakować, jaka trasa będzie najlepsza – najkrótsza, bezpieczna, ekonomiczna. W moim przypadku bardzo istotnym elementem jest również zaopatrzenie się w środki, które pomogą mi przetrwać podróż bez męczących objawów choroby lokomocyjnej.
Trudna podróż z chorobą lokomocyjną
Według statystyk choroba lokomocyjna dotyczy aż 50%… dzieci. Ja co prawda już dawno wyrosłam ze skakanki i krótkich spodenek, ale niestety przykre objawy towarzyszące podróżom wcale nie minęły. Odkąd pamiętam borykam się z nudnościami, bólem i zawrotami głowy w czasie jazdy samochodem, autobusem czy w samolocie. Niestety takie perypetie dotykają mnie czasami nawet na bardzo krótkich odcinkach, np. kiedy jadę jako pasażer na trasie zaledwie kilku przecznic. Ponadto wiem już, że kiepskie samopoczucie, które może towarzyszyć moim podróżom utrzymuje się jeszcze co najmniej kilka godzin po tym jak wysiądę z auta czy autokaru. Dlatego zawsze pamiętam o mojej chorobie lokomocyjnej i leczeniu profilaktycznym.
Dlaczego chorujemy podczas podróży
Wszyscy znamy pojęcie „choroba lokomocyjna”, ale może nie każdy wie z czego wynikają tak nieprzyjemne doznania i objawy jak wymioty, nudności, osłabienie i ból głowy. Zgodnie z definicją takie reakcje organizmu to efekt niemożności przetworzenia przez mózg sprzecznych sygnałów, dotyczących pozycji oraz ruchu ciała. W przypadku osób cierpiących na chorobę lokomocyjną zmysły równowagi oraz wzroku nie radzą sobie z takimi pozornie sprzecznymi informacjami. Na ogół jest to problem, który dotyczy małych dzieci, niemniej jednak ja jestem najlepszym przykładem na to, że z pewnych rzeczy niestety się nie wyrasta.
Moje sposoby na chorobę lokomocyjną
Choroba lokomocyjna i leczenie profilaktyczne, zapobieganie uciążliwym objawom w czasie podróży, to dla mnie jeden z priorytetów przed każdym wyjazdem. Niezależnie od tego jakim środkiem lokomocji podróżuję zawsze mam pod ręką Aviomarin i pamiętam o pewnych zasadach. Przed wszystkim przed wyjazdem czy lotem zjadam naprawdę lekki posiłek. Ale jeśli podróż ma trwać nieco dłużej nigdy nie jestem na czczo, gdyż unikam podjadania w czasie jazdy. Jako pasażer samochodu dzielnie i skutecznie walczę o miejsce z przodu, ponieważ objawy choroby lokomocyjnej znacznie bardziej dają się we znaki na tylnych siedzeniach. Zdecydowanie unikam czytania, szczerze mówiąc staram się nie czytać nawet sms-ów. Sprawdziłam już na własnej skórze, że kiepskie samopoczucie i nudności pojawiają się nawet po lekturze krótkiej informacji na moim smartfonie.
Temat choroby lokomocyjnej jest jak najbardziej na czasie. Wiosenna aura sprzyja wyjazdom, zapewne wybierzemy się w jakieś malownicze miejsce w czasie majowego weekendu. Przed nami pierwsza wyprawa z naszym nowym psim przyjacielem. A zatem na pewno zapytam weterynarza o ewentualne objawy choroby lokomocyjnej i leczenie w przypadku czworonożnych pasażerów.
Zdjęcia: Shutterstock, aviomarin.com.pl, motionsickness.com.au, smartdriving.co.uk